ArtykułyHistoria cocktailu

Historia cocktailu

Walczące koguty, a może tajemnicza księżniczka? Jak to się stało, że pite przez miliony osób każdego wieczoru mieszanki alkoholowe, nazywają się cocktail? 

Legend, opowieści i teorii jest kilkadziesiąt. Dziś przedstawię Wam te, które opisali polscy autorzy poradników barmańskich. 

W latach 30tych XX wieku, gdy w Polsce koktele pite były w lokalach typu Paradise, Adria, czy Oaza również zastanawiano się, skąd pochodzi nazwa „cocktail”. W jednym z kalendarzy na 1932 rok, można przeczytać :

W latach powojennych temat „cocktaili” nie został zamieciony pod dywan. W kilku publikacjach przeznaczonych dla barmanów, jak i amatorów tworzenia mieszanych napojów alkoholowych, opisanych zostało kilka, mniej lub bardziej znanych opowieści. 

Jan Cieślak w swojej rewelacyjnej publikacji „Domowy wyrób win i wódek gatunkowych” przedstawił 3 historie. Należy tutaj pamiętać – pierwsze wydanie ksiązki Cieślaka pochodzi z 1959 roku. Książka cieszyła się ogromnym powodzeniem i była kilkukrotnie wznawiana i uzupełniana. Ale wróćmy do koguciego ogona. Autor zaznacza od razu, że nie ma „oficjalnej” wersji mówiącej o pochodzeniu słowa „cocktail”. Amerykańska wersja mówi o czasach, gdy między władcą Meksyku, a amerykańską armią Stanów południowych dochodziło do zbrojnych utarczek, które miały zostać zakończone w sposób kulturalny i polubowny. Zatem więc przed rozpoczęciem rozmów pokojowych król zaproponował amerykańskiemu generałowi wypicie procentowego trunku, który w złotym kielichu przyniosła cudnej urody córka zacnego króla. Niestety popełniła ona gafę dyplomatyczną, gdyż jeden puchar to za mało. Aby wyjść cało z opresji, sama wypiła przygotowany trunek za pomyślność obrad pokojowych. Dzięki temu zyskała ona szacunek, zarówno u swego ojca, jak i u amerykańskich żołnierzy. Imię tej księżniczki brzmiało Coctel …

Druga i trzecia historia opowiada o walkach kogutów, które były popularne zarówno w Ameryce jak i Anglii, ale o nich pisał inny wybitny polski znawca przyrządzania cocktaili. 

Zdzisław T. Nowicki w skrypcie z „Materiałów pomocniczych dla słuchaczy zaocznego kursu Barman – Mixer z 1973 roku opisuje ponad 10 „oryginalnych i autentycznych” wersji pochodzenia nazwy i miejsca powstania „koguciego ogona”. Warto też od razu podkreślić, że trwa „walka” o laur pierwszeństwa w użyciu słowa „cocktail” między Anglikami, Francuzami i Amerykanami. Jak „cocktail” to oczywiście Stany Zjednoczone, Nowicki informuje Nas jednak, że podobno już w XVIII wieku we francuskim Bordeaux pito napój, który zwano „coquetell”. Ile jest w tym prawdy? Może kiedyś dowiodą tego historycy. Ale wróćmy do kogutów, o których większość słyszała. Autor kursu opisuje historię związaną z popularnymi zarówno w Anglii, jak i obu Amerykach walk kogutów. Otóż właściciel zwycięskiego koguta otrzymywał od organizatora walk w nagrodę, oprócz sakwy monet, również ogon pokonanego koguta. Właściciel nagrodzonego koguta zobowiązany był przyjętym zwyczajem, postawić zebranej widowni alkohol, najczęściej była to żytnia wódka lub wino. Wypijane było zdrowie bohaterów walk. Tak narodził się pewien ceremoniał przygotowywania zwycięskiego / specjalnego napoju, sporządzanego początkowo z jednego a następnie z wielu różnych mieszanych ingrediencji. Napój ten zawsze miał być kolorowy niczym barwne pióra koguta. Druga historia związana z walkami kogutów opisana przez Nowickiego mówi o jednej z krwawych walk kogutów, która zakończyła się szybkim zwycięstwem koguta o imieniu Jowisz. Możny właściciel Jowisza kazał oberżyście przygotować kolejkę najlepszych napitków dla widowni. Z racji słabego zatowarowania lokalu, chytry oberżysta zmieszał kilka rodzajów alkoholi aby uzyskać odpowiednią ilość zamówionego najlepszego trunku. Połączył w ten sposób wino, whisky, gorzkie wódki i likiery, dodał lodu i zaserwował gościom. Napojem tym wypito zdrowie Jowisza i jego nietkniętego w walce bogatego w pióra ogona. Mieszanka okazała się wyborna i na pamiątkę tego wydarzenia nazwaną ją „cocktailem’. Wg autora „Vademecum Barmana” najciekawszą historią jest jednak ta, mówiąca o Betsy Flannagan:

W 1978 roku została wydana kolejna książka Jana Cieślaka o intrygującym tytule „ Od abboccato do żubrówki. Wszystko o napojach”. Autor umieścił tam krótką notkę na temat słowa „cocktail”. Warto posiadać tę publikację, ponieważ oprócz ciekawych wiadomości posiada rewelacyjną szatę graficzną. 

Podobnie, ale bardziej poetycko o „cocktailu”, pisze Julian Tuwim w wydanym w 1935 roku, a następnie wznowionym w 1959 roku „Polskim słowniku pijackim i antologii bachicznej”. Autor legendarnej „Lokomotywy” był miłośnikiem trunków mieszanych, jak i różnego rodzaju alkoholi.

Panowie Jerzy Barański i Jerzy Snitko w swojej publikacji „Cocktaile alkoholowe. Poradnik barmana” z 1978 roku przytaczają znane już z wcześniejszych publikacje opowieści o walczących kogutach i barmance Betsy.

„Napoje na różne okazje” Marka i Stanisława Pempel z 1985 roku informują czytelnika w krótkiej notce o historii słowa „cocktail”. Podobnie, jak Nowicki piszą o francuskich korzeniach słowa oraz o walkach kogutów. 

Tak prezentuje się historia słowa „cocktail” ukazana w polskich publikacjach poświeconych cocktailom. Kto pierwszy raz użył tego określenia – nigdy się nie dowiemy, jednak warto znać kilka z wyżej wymienionych legend i opowiadać je gościom przy barze. Na zdrowie ☺

Bartek Paluszkiewicz
Bartek Paluszkiewicz
Kolekcjoner i pasjonat starego sprzętu barmańskiego. Właściciel ponad 200 historycznych cocktail shakerów. Obecnie koncentruje się na zbieraniu pamiątek związanych z polską sceną barową.

Obserwuj nas:

15,622FaniLubię
25,682ObserwującyObserwuj
179,000SubskrybującySubskrybuj

Najnowsze: